wtorek, 3 lutego 2015

Odcinek 31

Stałem chwilę na werandzie. Miałem ochotę go zabić. Siedział na moim miejscu. To ja powinienem żartować z moją dziewczyną po jej strasznym wypadku, po powrocie do domu. Ja, nie on! Usłyszałem otwieranie się drzwi, odruchowo się odwróciłem i ujrzałem Emmę.
- Harry. Coś się stało? O czym chciałeś porozmawiać? - jej niewinna mina mnie uspokoiła. 
- Nic się nie stało. - nie umiałem się oprzeć, Widząc jak na jej twarzy widnieje lekki uśmiech także się uśmiechnąłem. - Tylko, że nie on.. a zresztą nie ważne. Muszę już lecieć nie chcę wam przeszkadzać. - zrobiłem krok w przód schodząc z jednego schodka werandy, gdy poczułem, że ktoś ściska mnie za nadgarstek.
- Harry, bo jak ty nie masz mi nic ważnego do powiedzenia to ja mam. - odwróciłem, a ona patrzyła mi się głęboko w oczy. -Wiem, że kiedyś byliśmy razem. Wiem też, że się kochaliśmy. Chciałam ci tylko powiedzieć, że to co było już nie wróci, chociaż bardzo chciałam na początku to Liama pamiętałam, to on odwiedził mnie w dniu powrotu, to on sprawia, że się uśmiecham mimo bólu. Przepraszam. - powiedziała to. Ostatni płomyczek nadziei zgasnął gdzieś w moim sercu. Poczułem, że rozpada się na drobniutkie kawałeczki. Łzy spływały mi do oczu.
-Dziękuję, że mi to powiedziałaś. Sprawa jest jasna. Pa. - odwróciłem się i chciałem jak najszybciej stamtąd uciec. Łzy coraz bardziej zacierały mi obraz.
-Poczekaj!- zwolniłem. - Harry! Chcę żebyśmy się przyjaźnili. - po tych słowach zatrzymałem się. Odwróciłem się, podbiegłem do niej i mocno pocałowałem. Pocałowałem ją po raz ostatni.
- Kocham Cię. Żegnaj. Nie będziemy nigdy przyjaciółmi. - odwróciłem się i wsiadłem do auta. Wyjechałem z piskiem opon. Jechałem coraz szybciej i szybciej.  Po pół godzinie wyjechałem z miasta. Kierowałem się do mojej ulubionej miejscówki. Klify z jaskiniami, do których czasem wpadają wysokie fale morza to zdecydowanie dobre miejsce, w którym można pomyśleć. Potrzebowałem samotności.

***

Rozumiem wiele nas łączyło, ale w tamtym życiu. Nie wiem co było wtedy i nie chcę do tego wracać. Życie dało mi drugą szansę i nie chcę jej zmarnować. Teraz Liam jest najważniejszy. Nie obchodzi mnie to co ludzie o nim mówią, nie obchodzi mnie jego przeszłość. Wiem, że miłość zmienia ludzi. Harry to przeszłość. Trzeba patrzeć w przyszłość. Może i Harry coś do mnie czuje, może nawet kocha, ale takie ckliwe sytuacje jakie wywołuje mnie nie ruszają. Wolę spędzać wieczory na imprezach, w klubach, w opuszczonych magazynach a nie w teatrze czy kolacji z jego rodzicami.  Chcę się zupełnie zmienić. Wiadomo rodzina najważniejsza, ale nie chcę być przez nich ograniczana. 
- Co się stało Em? - Liam wyszedł do mnie na werandę i objął swoimi mocnymi rękoma moją talię. 
- Nic, nic. Harry jak zwykle coś wymyśla. Chyba się nie pogodził z tym, że go już nie kocham, że to już minęło. - odpowiedziałam odwracając się do niego, a nasze twarze były niebezpiecznie blisko. 
- Jak to? Przecież byliście parą. - powiedział, a w jego głosie było słychać troskę. 
- Byliśmy- czas przeszły. Już nie jesteśmy i mogę gadać, wychodzić, całować się czy przytulać z każdym. Zero ograniczeń. - Liam chyba wyczuł, ze z nim flirtuję. Nie chciał tego przedłużać i zrobił to na co oboje liczyliśmy. Pociągnął mnie mocno do siebie i pocałował. Namiętnie, mocno, ale zarazem bardzo delikatnie. Nigdy czegoś takiego nie czułam. W brzuchu nagle pojawiło się stado motyli. Poczułam, że to jest to. 
         Liam wyszedł dopiero koło dziewiątej wieczorem. Umówiliśmy się, że wyjdziemy do klubu jak tylko będę mogła, a jutro do mnie wpadnie i nadrobimy trochę moich zaległości ze szkoły. Nie sądziłam, że chodzi do szkoły i na tyle dobrze się uczy, że podjął się nauczania mnie. 
- Mamo! Jutro rano przyjdzie Liam, okej? - krzyknęłam z mojego łóżka, bo wiedziałam, że jest w łazience i mnie usłyszy. 
- A co z Harrym? Bo dzisiaj chyba był nie w sosie. Kiedy z nim porozmawiasz? - odkrzyknęła.
- Mamo Harry to przeszłość. Już z nim o tym gadałam. Idę spać. Słabo się czuję, dobranoc! 

_____________________________________________________________________
to co może odcinki kilka razy w tygodniu? 
liczę na to, że ktoś jeszcze czyta te wypociny.
Visz :)  






poniedziałek, 2 lutego 2015

Odcinek 30

    Ten dzień nareszcie nadszedł. Dzisiaj do domu! Mama przyjechała tuż po śniadaniu razem z Maxem, ale bez Harrego. 'Pewnie wypadło mu coś bardzo ważnego.' tak sobie tłumaczyłam. Chwilę po nich przyszedł Liam pytając jak się czuję. Doktor Guiders wszedł jak zwykle z uśmiechem na ustach.
- Witam wszystkich!
- Dzień dobry. Możemy już zabrać Emmę do domu?
- Oczywiście. Trzeba tylko podpisać kilka papierów i co dwa tygodnie stawiać się na kontroli w szpitalu. Zresztą wszystko pani wyjaśnię, zapraszam do mojego gabinetu.
Po wyjściu mamy z mojego szpitalnego pokoju, Max usiadł na łóżku i opowiadał o tym co zaplanował na najbliższe kilka dni.
- Chciałem żebyś sobie wszystko przypomniała, więc nawet nie posprzątałem Ci w pokoju. - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

***

-Idź do niej idioto!- powiedziała oburzona Jessica. Morski wiatr rozwiewał jej włosy, ale mimo to jej fryzura cały czas była idealna. 
- Nie mogę. Ona nie chce. Ona mnie nie pamięta zrozum to wreszcie!- krzyknął Harry, odwrócił się i odszedł.
- Nikogo nie pamięta! - wołała za nim ze łzami w oczach i wielką gulą w gardle. - Ona cię kocha. - dodała, a ostanie słowo było praktycznie niesłyszalne, lecz Harry je usłyszał i na chwilę się zatrzymał jakby nagle myślał nad rozwiązaniem globalnego ocieplenia. 
- Ja ją też. - wyszeptał po czym pobiegł w stronę ulicy. 
Znad zatoki do szpitala miał 20 minut autobusem. Pobiegł jeszcze do kwiaciarni i kupił bukiet składający się z 11 czerwonych róż. Chronił go przed brykającymi w autobusie dzieciakami pędzącymi do szkoły jakby była to królewska korona. Dotarł na przystanek naprzeciwko szpitala i w ciągu 15 minut był już pod drzwiami sali numer 10 na 2 piętrze. Pod drzwiami byłej sali Emmy. Nabrał powietrze i je wpuścił żeby wyrównać oddech i się trochę uspokoić. Otworzył drzwi i zobaczył puste łóżko. 'Nie było mnie tylko jeden dzień? Jeden dzień to w jej przypadku bardzo dużo. Nie! Niemożliwe! Ona musi żyć. Może po prostu przenieśli ją do innej sali.' myśli biegały w głowie Harrego tak szybko jak mistrz świata na 100 metrów. 
-Przepraszam!- krzyknął do starszej pielęgniarki, która stojąc na korytarzu pomagała starszej pani dojść do kawiarenki. - Nie wie pani gdzie przeniesiono Emmę Mallest? - powiedział i był tak niecierpliwy i przejęty tą całą sytuacją, że pielęgniarka od razu mu pomogła. 
- To ta z zanikiem pamięci? Dzisiaj chyba została wypisana i pojechała do domu, ale chodźże chłopcze ze mną sprawdzimy. Harry pobiegł za nią. - Tak, tak panna Mallest została dzisiaj wypisana. 
- Dziękuję pani bardzo. - powiedział i ucałował kobietę w policzek wywołując na jej twarzy uśmiech. Odwrócił się i pobiegł w stronę schodów i zbiegł na parter. Przebiegł przez ulicę omal nie powodując wypadku. Wsiadł do byle jakiego autobusu, aby tylko dojechać do domu. Wysiadł i bez chwili odpoczynku pobiegł w stronę domu. Bukiet już nie wyglądał jak po wyjściu z kwiaciarni. Można by powiedzieć 'bukiet po przejściach'. Harry wziął kluczyli do samochodu i wyleciał bez słowa. Droga od domu jego domu do Emmy trwa zwykle 8 minut samochodem, on dojechał w cztery. Przebiegł przez podjazd i wskoczył na werandę. Na zewnątrz było słychać śmiechy ze środka, więc zapukał i wszedł. 
- O cześć Harry! Wchodź! Właśnie przywieźliśmy Emmę, pewnie chcecie 'spędzić trochę czasu razem'- powiedział Max, a ostatnie słowa powiedział tworząc palcami cudzysłów i wybuchnął śmiechem. 
-Hej. - odpowiedział Harry szukając wzrokiem swojej dziewczyny. - Gdzie Em? -zapytał, gdy nie mógł jej znaleźć ani w kuchni, ani w korytarzu. 
- W salonie razem z mamą i...- tu przerwał, a Harry poszedł do salonu. - i Liamem. - dodał, ale Harry tego nie usłyszał. 
- Emma! Cze...- stanął jak wryty, gdy zobaczył na kanapie Liama śmiejącego się z Emmą. Mama Emmy siedziała na fotelu obok wyraźnie ucieszona przybyciem Harrego. 
- Witaj Harry! Chodź do nas, zapraszam. - powiedziała przyjaźnie pani Mallest pokazując na fotel obok niej. 
- Siema Harry. - powiedział Liam udając, że to jego najlepszy przyjaciel. - Szkoda, że dopiero teraz przyszedłeś pani Mallest zrobiła ciasto śliwkowe, najlepsze jakie w życiu jadłem!- powiedział uśmiechając się do mamy Emmy. 
-Nie wiedziałem, że dzisiaj cię wypisali Emma. Chciałem tylko porozmawiać, ale widzę, że nie masz czasu, więc może kiedy indziej. - powiedział i odwrócił się. Stał chwilę w progu salonu. Nagle się odwrócił. Położył bukiet na stole i wyszedł.

_______________________________________________________________________
wracam z nowym odcinkiem i nowymi pomysłami! 
Visz :)