piątek, 20 lipca 2012

Odcinek 2 ♥

   Domek jednorodzinny z ogródkiem. Jakieś dwa, trzy razy mniejszy od naszej willi. Mama zaparkowała na ulicy, a mnie kazała wstawić samochód do garażu.
   Weszłam do domu, potem po schodach, a wreszcie do mojego ,,nowego" pokoju. Był  mały i to bardzo. Tapeta na ścianach  już odłaziła, ale podłoga miała wszystkie deski. Pocieszałam się, ale to nie działało.
    Kluczyki włożyłam do torebki od Chanel i wyszłam. Mama z dołu krzyknęła żebym wyjęła rzeczy z auta. Szybko zbiegłam po schodach, weszłam do garażu i zabrałam jedną trzecią prezentów od znajomych. Nagle wpadł Max bardzo chętny do pomocy co było dziwne, ale czasem miał takie napady bycia miłym i pomocnym chłopcem. Wziął kolejne 10 prezentów i poszliśmy do pokoju. Max zaczął układać prezenty wszystkie podarunki pod ścianą w piramidki. Wyglądało to bardzo śmiesznie. Skończył i poszliśmy po resztę rzeczy. Wyjęłam z auta prezenty i dałam je Maxowi, żeby zaniósł i wrócił tu. Ja wzięłam  wielką torbę, w której były moje trzy kochane aparaty i mnóstwo potrzebnych dodatków- statywy, filtry, obiektywy. Popędziłam na górę.
- Weź moją walizkę z ciuchami i wrzaśnij jak będziesz pod schodami. Tylko uważaj bo jest MEGA ciężka. - powiedziałam i zniknęłam za drzwiami.
     Weszłam do pokoju i zobaczyłam, że wszystkie prezenty poukładane w piramidki pod ścianą. W tym momencie delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, ale nie na długo.
- Emma, Emma!!! Pomóż!! - słyszałam głośny krzyk brata po czym wybiegłam z pokoju i zobaczyłam jak mały brunet ma minę małego słodkiego pieska, więc zeszłam i pomogłam mu wnieść walizkę.
-  Kazałam Ci wrzasnąć jak będziesz przy schodach. - powiedziałam dość wysokim tonem, może zbyt wysokim?
- Dobrze wiem, ale nie chciałem, żebyś dźwigała te walizkę. - uśmiechnął się tymi swoimi bialutkimi zębami.
- Dobrze, dobrze. Idź już do swojego pokoju jak będę Cię potrzebowała to zawołam. Ok?
- Ok. - uśmiechnął się i w tym samym momencie wyszedł.
Nareszcie mogłam zająć się ,,zakolegowania się" z moim ,,nowym" pokojem. Nie trwało to zbyt długo bo mama krzyknęła po 10 minutach, żebym zeszła po pudła. Taaaa....pudła, a dokładniej reszta mojego modowego dorobku życia. Zbiegłam na dół i wzięłam cztery wielkie pudła, przez które moje pole widzenia było tak małe, że praktycznie go nie było. Max szybko do mnie podbiegł i zabrał jedno ze sterty którą niosłam. Szybko zanieśliśmy je na górę i położyliśmy na podłodze, i wręcz padliśmy na łóżko. Poleżeliśmy w milczeniu jakieś 10 minut, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, a mama krzyknęła żebyśmy otworzyli drzwi. Oboje zbiegliśmy na korytarz i podbiegliśmy do drzwi. Max chwycił za klamkę i otworzył je. Ukazał się nam. Prześliczny chłopak. Wysoki brunet o niebieskich oczach tak jak ja. Wyglądał na 16 lat. Od razu się ucieszyłam i pomyślałam, że może coś z tego będzie.
- Cześć - powiedział nieznajomy z uśmiechem na swojej lekko opalonej twarzy.
- Hej - odpowiedziałam także się uśmiechając.
- Jestem Harry. Mieszkam kilka domów stąd. - przedstawił się podając rękę.
- Emma, a to mój młodszy brat Max. - odpowiedziałam odwzajemniając uścisk.
- Zapraszam, zapraszam tylko sorry za bałagan dopiero tu przyjechaliśmy.
- Spoko ja tylko wpadłem się przywitać i zaprosić Cię na imprezę na koniec wakacji. Co roku moja rodzinka organizuję taki bankiet dla dorosłych, a ja z moją siostrą nie chcieliśmy być gorsi, więc organizujemy swoje imprezki. Max nie bój się nie będziesz jedynym chłopakiem moja siostra zaprasza wszystkich z naszej okolicy. Niestety nie mogła Cię zaprosić osobiście i bardzo za to przeprasza, ale ma masę roboty. To co wpadniecie?
- Oczywiście musimy się tu jakoś zaklimatyzować. Tylko o której i gdzie?
- A sorry zapomniałem powiedzieć. Jutro o 17 zaczyna się bankiet dla dorosłych strój bardziej elegancki, ale nie suknia do ziemi i garnitur z krawatem. Dla dzieciaków imprezka zaczyna się o 18, a my zaczynamy zabawę o 18:30. Adresu nie podam bo sami traficie. Ja już muszę lecieć. Pa, pa. - powiedział i poszedł w stronę furtki.

__________________________________________________________
Sorry, że musieliście czekać tak długo, ale się przygotowuję do wyjazdu do włoch. :)
Długo mnie nie będzie bo jutro rano wyjeżdżam,a wracam dopiero 1 siepnia, a potem jade w góry. 
Pozdrawiam  

piątek, 13 lipca 2012

Odcinek 1 ♥ ,,Ostatnie dni wakacji i ostatnie dni w Brystolu"

    Cały korytarz był zastawiony pudłami. Mama nerwowo chodziła ze swoim Iphonem po całym domu dzwoniąc co chwilę do firmy przeprowadzkowej. Zderzyłyśmy się w moim pokoju.
- Mamo mogę się tylko pożegnać ze swoim pokojem? - zapytałam.
- Oczywiście kochanie ale nie zapomnij pożegnać się także z sąsiadami. - przypomniała i poszła do Maxa do pokoju.
     Usiadłam na obwiniętym folią, czarnym łóżku. Widziałam przez okno jak nasi sąsiedzi jedzą śniadanie w ogrodzie. Popatrzyłam jeszcze chwilę na mój biały pokój z aparatami fotograficznymi namalowanymi na ścianach. Nagle do mojego pokoju wszedł Max i powiedział, że mam iść pożegnać się ze znajomymi. Nie chciałam się z nimi żegnać bo się wzruszę, a długa droga przede mną.
     Nie chętnie wstałam z łóżka, zeszłam ze schodów i wyszłam z domu. Musiałam pożegnać Państwa Denis'ów, Loos'ów i Haney'ów. Szybko pożegnałam się z Denisami i Honeyami. Na sam koniec pojechałam do Loos'ów bo wiązały mnie z nimi najmocniejsze więzy. U nich przesiedziałam dobre 20 minut, ale w końcu wręczyli mi wielki prezent i powiedzieli, że nie mogę się wzruszać bo mam długą drogę przed sobą. Zabrałam prezent włożyłam go na tylne siedzenia mojego kabrioletu i pojechałam do domu. Jechałam bardzo wolno bo chciałam ostatni raz popatrzeć na te prześliczne wille. Dojechałam do domu, weszłam od strony basenu, a w nim było jakieś 100 balonów wielokolorowych. Szybko wbiegłam do domu przez szklane drzwi, ale w nim nikogo nie było tylko ludzie z firmy przeprowadzkowej wrzeszczeli coś do siebie. Nagle ktoś zakrył mi oczy. Okazało się, że to moja przyjaciółka Jenn. Odkryła mi oczy, a wszyscy znajomi wyskoczyli zza kanap i wrzasnęli ,,NIESPODZIANKA!!!".
- To ty to wszystko przygotowałaś? - ściskając ją mocno zapytałam.
- Co nie fajnie? Sami chcieliśmy Cię pożegnać Em. - powiedziała wskazując na ludzi.
     Pożegnałam się ze wszystkimi. Dochodziła już 12:30. ,,O 13 wyjeżdżamy mam tylko 30 min" - pomyślałam. Wszyscy zaczęli się zbierać. Mama już przyszła i pomogła mi sprzątać. Okazało się, że znajomi przynieśli mi prezenty na pożegnanie. Było ich spora kupka jakieś 30 paczek. Faceci od przeprowadzek spytali czy to też mają pakować do furgonetki. Mama ostro zaprzeczyła i kazała im jechać pod wskazany adres. Poszli biorąc kanapki ze swoich torebek śniadaniowych.
- Kochanie wiem, że przywiązałaś się do tego miejsca masz tu przyjaciół i szkołę ale nie mamy wyjścia musimy wyjechać do Londynu. Dostałam tam dobrze płatną prace, a bez taty musimy sobie jakoś radzić to jedyne koło ratunkowe... jak na razie. - z bólem mnie pocieszała.
- Rozumiem, ale dlaczego ta okolica? W Londynie są przecież takie dzielnice jak tu w Brystolu. Luksusowe.- odparłam. Wiem, że może zabrzmiało to jakbym była jakąś ,,elegancką lalunią", ale ja jestem przyzwyczajona do luksusów.
- Nie mamy zbyt dużo pieniędzy na coś innego, jest najbliżej biura. To jest bardzo ładna okolica i ludzie nie są może milionerami, ale Emmo my też nie.. już nie. Z naszych siedmiu samochodów zostawiłam dwa wiesz jak one mi przypominały ojca? Mnie też będzie trudno, ale zawsze trzymajmy się razem, a będzie nam łatwiej. - pocieszyła skutecznie mama. Jak już możecie sobie dopowiedzieć mój tata nie żyje od dwóch miesięcy. Miał wypadek samochodowy, zginął w szpitalu po reanimacji. Jest nam ciężko, ale jakoś się pozbieraliśmy.
     Mój Iphone zaczął wibrować, to alarm już 13 godzina wyjazdu.
- Mamo jest już pierwsza musimy wyjeżdżać - powiedziałam, wzięłam kilka prezentów i szłam w stronę drzwi.
- Dobrze. Poproś Maxa, żeby pomógł Ci z tymi prezentami i wkładał swoje rzeczy do auta.
     Wszystko spakowane. Wszyscy przeszliśmy ostatni raz po domu. Wyszliśmy, wsiedliśmy do samochodów i ruszyliśmy.

_____________________________________________________________________♥
To pierwszy odcinek. Piszcie czy wam się podoba.
Jula ♥

czwartek, 12 lipca 2012

Kto jest kim? Czyli przedstawienie postaci.


To ja, Emma Emily Mallest. Szesnastoletnia uczennica Kinedem school Bristol. Starsza siostra Maxa oraz córka Jenifer Mallest. Obecnie zamieszkała w Brystolu. 



To mój młodszy brat Max. Mądry, ale wkurzający czternastoletni przystojniak.


To ON, Harry Nicholson. Nasz sąsiad. Zniewalająco przystojny 16-latek. Także uczący się w Kinedem school London.















Oto Alex młodsza siostra Harrego. Ma 14 lat tak jak i mój brat. 






Ta opowieść jest o Emmie. Jej życiu i jego problemach. Visz